Epidemia koronawirusa w widoczny sposób wpłynęła na rynek kredytów gotówkowych. Z jednej strony zmieniła nawyki konsumentów i skłoniła ich do oszczędzania, z drugiej – spowodowała zaostrzenie polityki kredytowej banków.
Spis treści
Wpływ epidemii na rynek kredytów konsumpcyjnych
Według danych Biura Informacji Kredytowej, od czasu wybuchu epidemii COVID-19 znacznie spadła liczba wniosków o kredyty gotówkowe. Jest to spowodowane kilkoma czynnikami, zarówno po stronie konsumentów, jak i po stronie banków. W okresie epidemii szczególnie wyraźnie widoczne jest też powiązanie między zachowaniami społeczno-konsumenckimi a funkcjonowaniem gospodarki.
Po pierwsze, zmienił się styl życia i nawyki wielu Polaków, zmuszonych do długotrwałego spędzania czasu w zamknięciu przy jednoczesnym braku możliwości korzystania z usług wielu branż oraz robienia zakupów offline. Po drugie, spadła siła nabywcza osób bezpośrednio dotkniętych skutkami pandemii w postaci utraty pracy, zleceń czy obniżki wynagrodzenia. Po trzecie, ludzie zaczęli powoli zdawać sobie sprawę, że czas spowolnienia gospodarczego nie jest dobrym czasem na wydawanie pieniędzy, i lepiej skupić się na ich oszczędzaniu na choćby niewielką poduszkę finansową, która pozwoli jak najmniej boleśnie przeżyć najtrudniejszy okres. Według danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor, pod koniec kwietnia bieżącego roku sprzedaż w polskich firmach padła aż o 46%, co jest najlepszym odzwierciedleniem zmiany nawyków konsumenckich. Mniejsza sprzedaż oznacza też pośrednio mniejsze zapotrzebowanie na kredyty gotówkowe.
Po stronie instytucji bankowych, z uwagi na wzrost ryzyka kredytowego, obserwuje się z kolei zaostrzenie polityki kredytowej, a także podniesienie prowizji za udzielanie kredytów gotówkowych w celu zrekompensowania mniejszych zysków z odsetek.
Koronawirus a oprocentowanie kredytów gotówkowych
Wydawać by się mogło, że tańsze kredyty, jako efekt obniżenia stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, będą cieszyły się większą popularnością wśród Polaków. Jeszcze do niedawna ta forma finansowania była najczęściej wybierana w sytuacji na przykład planowanego remontu mieszkania. Tymczasem sytuacja wygląda całkiem inaczej – liczba udzielanych kredytów drastycznie zmalała. W marcu tego roku liczba wydanych nowych kart kredytowych spadła o połowę w stosunku do marca 2019 (50,1%), a liczba udzielanych kredytów gotówkowych o prawie jedną czwartą (24,9 %).
W efekcie dwukrotnego obniżenia stóp procentowych, dopuszczalne ustawowo, maksymalne oprocentowanie pożyczek i kredytów gotówkowych spadło do 8% w skali roku. Obniżone oprocentowanie oznacza dla banków mniejsze zyski z odsetek, dlatego w nowych ofertach kredytów obok niższego oprocentowania pojawiły się wyższe prowizje za ich udzielenie. Porównanie aktualnych ofert pożyczek do tych sprzed pandemii pokazuje, że ich koszty nie różnią się istotnie.
Koronawirus a decyzja kredytowa
Negatywny wpływ pandemii koronawirusa na gospodarkę sprawił, że zaburzona została płynność finansowa wielu jej uczestników – przedsiębiorstw, instytucji i konsumentów. Jednocześnie wzrosło ryzyko związane z udzielaniem im wszelkich form kredytów. Aby je zminimalizować, wiele banków zdecydowało się na zaostrzenie polityki kredytowej i podniesienie wymagań stawianych przyszłym kredytobiorcom.
Do tej pory stosunkowo łatwo było uzyskać kredyt gotówkowy na dowolny cel. Mimo iż w czasie pandemii z jednej strony ułatwiono wnioskowanie o nie, umożliwiając przeprowadzenie całego procesu online, obecnie banki uważniej przyglądają się sytuacji finansowej wnioskodawców. Na przykład do niedawna bez problemu udzielano kredyty konsumpcyjne osobom zatrudnionym nie tylko na podstawie umów o pracę, ale też umów cywilnoprawnych. Obecnie niektóre banki przestały akceptować te drugie, jako iż umowy zlecenia czy o dzieło są obarczone największym ryzykiem rozwiązania z dnia na dzień. Jednak nawet umowy o pracę nie gwarantują już bezpieczeństwa zatrudnienia ani stabilnych zarobków. Rządowa Tarcza Antykryzysowa chroniąca w głównej mierze interesy przedsiębiorców, zezwala na poluzowanie w pewnych przypadkach zapisów z umów o pracę, w tym czasowe obniżenie pracownikom wynagrodzenia. Jeżeli pracodawca obniżył pracownikowi wynagrodzenie na przykład o 20%, to ten, wnioskując o kredyt będzie miał znacznie obniżoną zdolność kredytową. Z drugiej strony, nawet jeśli Twoje wynagrodzenie się nie zmieniło, banki nie wiedzą, czy nie zmieni się w najbliższych miesiącach, zatem mogą uwzględnić ryzyko potencjalnego obniżenia dochodu w decyzji kredytowej, proponując niższą od wnioskowanej kwotę kredytu, zwiększenie liczby rat lub, w najgorszym wypadku, odrzucając wniosek.
Wiele zależy też od branży, w której pracuje wnioskodawca. Szczególnym ryzykiem obarczone są stanowiska zajmowane w szeroko pojętej turystyce, gastronomii, czy branży rozrywkowej. Wniosek kredytowy złożony przez osobę utrzymującą się z pracy w tych branżach może zostać odrzucony przez bank. Z opisanych wyżej powodów coraz trudniej jest otrzymać pozytywną decyzję kredytową, choć w nieco lepszej sytuacji są na pewno te osoby, które mogą się pochwalić doskonałą historią kredytową.